Caracas (oficjalnie Santiago de León de Caracas) to miasto w Wenezueli oraz stolica tego kraju. Miasto zostało założone w 1567 przez odkrywcę hiszpańskiego, Diego de Losadę. W 1810 Caracas stanowiło pierwotny ośrodek buntowników Simóna Bolívara przeciw władzy hiszpańskiej. W 1821 stolicą wyzwolonej spod hiszpańskiej jurysdykcji Wenezueli stało się Caracas.
Położone na północy kraju, 11 km od wybrzeża Morza Karaibskiego,
w Dystrykcie Stołecznym. Miasto
cechuje policentryczny układ urbanistyczny - zabudowa rozciąga się wzdłuż
głównej doliny oraz dolin bocznych od strony południowej. W zachodniej
części znajduje się historyczne centrum zbudowane na planie szachownicy z
wieloma zabytkami architektury kolonialnej oraz niskimi domami w stylu kolonialnym, częściowo
zmodernizowanymi, które sąsiadują z nowoczesną, wysoką zabudową. W
otoczeniu rozciągają się dzielnice mieszkaniowe, reprezentacyjne i
handlowo-usługowe, z wysokimi biurowcami oraz dzielnice willowe. Na
stokach okolicznych gór i w wąwozach istnieją dzielnice nędzy, tzw. ranchitos. Pasmo Kordyliery Nadbrzeżnej, oddzielające miasto od morza, stanowi utworzony w 1958 roku Park Narodowy El Ávila.
Caracas to największe wenezuelskie miasto żaków i profesorów, skupionych wokół 11 uniwersytetów, kilku akademii i innych szkół
wyższych. Zarówno oni, jak i turyści oraz zwykli mieszkańcy metropolii
mogą korzystać z licznych teatrów, sal koncertowych,
galerii i wielu muzeów. Na zdjęciu można zobaczyć jedno z nich - Muzeum Nauki.
Co ciekawe... kartka szła do mnie równiutkie 7 miesięcy. Umówiłam się na tę wymianę jeszcze w lecie, swoją kartkę wysłałam, przez jakiś czas czekałam na swoją, aż w końcu o niej zapomniałam uznając, że zostałam oszukana. Możecie więc sobie wyobrazić jakie było moje zaskoczenie kiedy znalazłam ją w swoje skrzynce i do tego ze stemplem wskazującym, że została wysłana w lipcu! A ponieważ to moja pierwsza kartka z Wenezueli to tym bardziej się cieszę, że mimo wszystko do mnie dotarła!
Przepraszam was również za ciszę na blogu i brak odwiedzin u was, ale ostatnio dopadło mnie chyba jakieś przesilenie zimowo-wiosenne i nijak nie mogę się zebrać, żeby zająć się blogowymi sprawami. Obiecuję jednak poprawę!