W poprzedniej części relacji pokazałam wam tę stronę Batumi, która wdzięczy się do turystów i pokazuje swoje nieco chaotycznie ułożone, ale jednak wypielęgnowane, piórka. To jednak tylko jedna z twarzy miasta, ponieważ historia miasta oraz jego największe znaczenie są znacznie starsze.
W 1878 po wojnie rosyjsko-tureckiej Batumi zostało przyłączone do Imperium Rosyjskiego.
Od tego czasu zaczął się tutaj dynamiczny rozwój, związany głównie z przyznaniem
miastu statusu "porto franco" i rozbudową jego portu. Oficjalna
nazwa miasta brzmiała wówczas "Portowe Miasto Batumi". Warto tutaj wspomnieć, iż osuszenia błot, które
otaczały miasto, podjął się Polak w służbie rosyjskiej - generał Żygulski.
Na osuszonych terenach zakładano
ekskluzywne dzielnice willowe i parki, dzięki czemu miasto zaczęło się przekształcać stopniowo w modny kurort. Do Batumi ściągają przedstawiciele narodów
żyjących w Imperium Rosyjskim, w poszukiwaniu pracy lub wypoczynku. Szlachta i bogaci kupcy budowali tu liczne
pałace, które do dnia dzisiejszego stanowią ozdobę miasta.
Tym razem więc zapraszam was na spacer w poszukiwaniu dawnej świetności Batumi.
Jednym z pierwszych miejsc, które zobaczyłam po przyjeździe do Batumi był właśnie port. Widok ten był w pewien sposób symboliczny, ponieważ to właśnie dzięki uzyskanemu w roku 1878 statusowi “porto franco” miasto rozwinęło się stając się poniekąd tym czym jest teraz. Obecny budynek portu morskiego powstał w 1962 roku i wraz z
21-metrową latarnią morską z roku 1878, stanowi jeden z symboli starego
Batumi.
Przy nowoczesnym bulwarze nadmorskim mieści się również Park Przymorski, którego duch zatrzymał się w przeszłości. Budowę bulwaru rozpoczęto w 1881 roku i zlecono ją niemieckiemu ogrodnikowi Resslerowi, a po jego odejściu pracę kontynuował Francuz Michael D'Alphonse. Dziś w parku znajduje się jego pomnik a sam park jest wspaniałym miejscem odpoczynku po zdecydowanie bardziej energicznym bulwarze. Prócz alejek, romantycznych zakamarków oraz nieco bardziej nowoczesnych stołów do gry w bilarda czy szachy mieści się tu również mały kącik zoologiczny, które można podpatrywać - głównie różnorodne ptactwo. Znajdujące się w parku kolumnady
są z pewnością jedną z ciekawszych budowli w Batumi. Ich powstanie miasto
zawdzięcza lekarzowi Iwane Mtchedlidze, który tego typu budowle widział we
włoskim Sorento podczas podróży służbowej w 1933 roku. Pierwotnie
stanowiły one eleganckie wejście na miejską plażę, dziś
linia brzegowa znacznie się od nich oddaliła, ale nadal dodają one temu miejscu niezwykłej aury. Ciekawe jak wyglądało to miejsce kiedy po bulwarze spacerowali tu eleganccy panowie i panie z wyższych sfer?
W 1888 roku miasto, wchodzące wówczas w skład Imperium Rosyjskiego, odwiedził car Aleksander III. Zafascynowany pracami nad rozbudową Nadmorskiego Bulwaru, car
wraz z rodziną zasadził w okolicach jeziora Nurigeli kilka drzew, który dał podwaliny pod późniejszy Park Aleksandra. Nazwa była przez lata kilkakrotnie
zmieniana, dziś miejsce to nosi nazwę Parku 6. Maja i jest jednym z najstarszych
publicznych parków w Gruzji. Na jego terenie mieści się wspomniane już jezioro, po którym w sezonie można przepłynąć się wynajętą łódką (5 GEL za 30 minut), delfinarium,
akwarium, mini-zoo oraz kilka karuzeli. W trakcie naszego pobytu akurat trwał sezon godowy żab więc całe jezioro się wręcz ruszało się i kumkało :)
Kącik zoologiczny choć niewielki jest
jednak pełnoprawnym ogrodem zoologicznym. Jego historia zaczyna się w
1937 roku, wówczas miejscowi
obrońcy zwierząt utworzyli na terenie parku małe zoo. W 1971 roku
drewniane klatki zmieniono na bardziej nowoczesne, a także zwiększono
ilość
zamieszkujących je gatunków. Skupiono się przede wszystkich na
gatunkach, które reprezentują gruzińską faunę endemiczną - wśród
mieszkańców znajdują się m.in. niedźwiedź kaukaski, wilk, szakal,
borsuk, lis czy
zając. Można tam jednak znaleźć też kilku egzotycznych przedstawicieli
zwierząt, takich jak małpy,
orły, papugi i pawie. Wstęp kosztuje 2 GEL a zwiedzenie całego terenu
zajmuje nie więcej niż 20 minut. Ja oczywiście musiałam tam wejść, nawet
mimo tego, że przez ogrodzenie również można było zobaczyć sporą liczbę
zwierząt.
Jedną z bardziej znanych atrakcji Batumi jest znajdujące się we wspomnianym parku delfinarium. Otworzono je w 1975 roku i było to wówczas
pierwsze delfinarium w Związku Radzieckim, w którym odbywały się pokazy. Podobno kiedyś było to wręcz najlepsze delfinarium na świecie, nie dziwi więc, że wiele osób przyjeżdżało do miasta specjalnie na pokazy tych inteligentnych ssaków. W efekcie delfin stał się jednym z symboli miasta i jego wizerunki można znaleźć w różnych zakątkach Batumi. Na początku lat dziewięćdziesiątych z
powodu niestabilnej sytuacji kraju oraz trudności polityczno-ekonomicznych
delfinarium zostało zamknięte. Na szczęście po 20 latach przerwy unowocześnione delfinarium
powróciło do swoich działań i dziś znów można oglądać niesamowite pokazy. Wśród mieszkańców przybytku znajduje się osiem delfinów oraz kilka fok.
Delfinarium był to ten punkt programu, z powodu którego w dużej mierze przyjechaliśmy do Batumi. Jakież było moje ogromne rozczarowanie kiedy okazało się, że w czasie naszego pobytu pokazy nie odbywają się, ponieważ delfiny są w trakcie nauki nowego programu... Nie pozostaje mi zatem nic innego jak pojechać do Gruzji jeszcze raz. Dla tych, którzy będą mieli więcej szczęścia - bilet wstępu na pokaz kosztuje 15 GEL, dla chętnych, za dodatkową opłatą, istnieje możliwość również pływania z delfinami w basenie.
Delfinarium był to ten punkt programu, z powodu którego w dużej mierze przyjechaliśmy do Batumi. Jakież było moje ogromne rozczarowanie kiedy okazało się, że w czasie naszego pobytu pokazy nie odbywają się, ponieważ delfiny są w trakcie nauki nowego programu... Nie pozostaje mi zatem nic innego jak pojechać do Gruzji jeszcze raz. Dla tych, którzy będą mieli więcej szczęścia - bilet wstępu na pokaz kosztuje 15 GEL, dla chętnych, za dodatkową opłatą, istnieje możliwość również pływania z delfinami w basenie.
fot. georgiaabout.com |
fot. georgiaabout.com |
Nie udało się z delfinarium, to może chociaż akwarium? To znajdujące się w Batumi zostało otwarte 20 sierpnia 1966 roku i początkowo
prezentowano w nim przede wszystkim gatunki płetwonogie z Północnego
Pacyfiku oraz wydry i foki kaspijskie. Chodzą słuchy, że największe wrażenie robił olbrzymi żółw, który ważył około 100 kg.
Obecnie można tam podziwiać ponad 100
gatunków ryb Morza Czarnego. Budynek z zewnątrz jest przyjemny, otoczony egzotyczną roślinnością i
ozdobiony stawem z karpiami koi, dla których jedzenie można wykupić w
kasie. Wstęp do akwarium kosztuje standardowo grosze, bo raptem 2 GEL i choć miejsce nie jest jakieś wyjątkowe to gorąco polecam wam wizytę w nim. Zapewniam was, że poczujecie się jakbyście cofnęli się w czasie. Akwarium to tak naprawdę jedno wykafelkowane w całości pomieszczenie (do którego kierują nas aż trzy panie), w którym wokół ścian znajdują się liczne akwaria - niektóre puste, niektóre zamieszkane, ale woda w wielu z nich nie pozwalała, żeby przyjrzeć się dokładniej kto tam właściwie mieszka. Najciekawszym elementem jest największy zbiornik znajdujący się na środku pomieszczenia, do którego schodzi się po schodkach i obchodzi dookoła. Żółwia niestety już nie ma, ale pływające tam ryby były całkiem interesujące. Słowem, nic specjalnego, ale warto to przeżyć na własnej skórze, bo oddaje to swego rodzaju zakotwiczenie Gruzji w przeszłości.
fot.wikimapia.org |
fot.wikimapia.org |
Najważniejszym jednak punktem poszukiwania w Batumi przeszłości jest oczywiście jego stare miasto. Choć nieduże, kryje w sobie sporo ciekawych miejsc. Wąskie uliczki, niskie kamienice, rodzinne sklepiki i kawiarnie z trzema stolikami a pomiędzy nimi fascynujące zabytki, które nie zawsze od razu rzucają się w oczy. Jednym z nich jest z pewnością synagoga, żydowska bóżnica zbudowana w 1904 według projektu Siemiona Wołkowicza, który wzorował się na bóżnicach w Hadze i Amsterdamie. Co ciekawe, zgodę na jej wzniesienie wydał sam Mikołaj II, wzruszony powodem budowy synagogi - batumscy Żydzi chcieli się modlić o narodziny męskiego potomka w rodzie Romanowów. Synagoga była czynna do marca 1923, kiedy to jej gmach przekazano
Komunistycznemu Związkowi Młodzieży Adżarii. W 1992 budynek został
zwrócony lokalnej gminie żydowskiej, po przejściu generalnego remontu znów odbywają się tutaj regularne nabożeństwa.
Łatwym do przeoczenia jest także Meczet Orta, którego budowa została zlecona przez Aslana Beg Khimshiashviliego, gruzińskiego szlachcica muzułmańskiego w 1886 roku. Dziś stanowi jeden z najlepszych przykładów sztuki Islamu w całej Adżarii.Meczet znany jest też jako Orta Jame, co oznacza "środkowy dżamaat", ponieważ w dawnych czasach stał pomiędzy dwoma innymi meczetami, które jednak nie przetrwały do dnia dzisiejszego. W cieniu meczetu natomiast tętni życiem mała dzielnica muzułmańska, która - choć zupełnie inna od tych gruzińskich - doskonale wpisuje się w tutejszy fascynujący wielokulturowy tygiel.
Pozostając w temacie sakralnym warto wspomnieć również o grekokatolickiej cerkwi św. Mikołaja, która jest jednym z najstarszych kościołów w Batumi. Zbudowana przez grecką wspólnotę w 1865 roku była jedynym kościołem, który przetrwał sowieckie czasy bez jakichkolwiek zniszczeń. W czasach świetności mieścił się tutaj najlepszy chór w całym mieście. W 1930 roku cerkiew została zamknięta by swoje progi otworzyć dopiero kilkanaście lat później. Dziś można tu oglądać m.in. ikony św. Mikołaja, Jerzego oraz Theotokusa, które zostały sprowadzone z greckiej wyspy Khiros. Bliskość inspirowanej Włochami Piazzy powoduje jednak, że wiele osób omija go i nie docenia.
Jednym z sąsiadujących z Gruzją krajów jest Armenia, której obywatele również przybywali do portowego miasta z nadzieją na zdobycie fortuny. Kościół ormiański w Batumi został wybudowany w 1873 roku, niestety już w 1885
oryginalna drewniana cerkiew uległa zniszczeniu. Na jej miejscu z
darowizn wybudowano nową, tym razem bardziej trwałą, pod kierownictwem austriackiego architekta
Manfreda, która - podobnie jak wszystkie pozostałe świątynie - zaprzestała swojej działalności w czasach
sowieckich. Co ciekawe, za czasów ZSRR otworzono w cerkwi planetarium, co z pewnością w dużej mierze przyczyniło
się do jej zachowania. W roku 1992 na prośbę ormiańskiej diaspory w
Batumi, kościół powrócił do swej pierwotnej funkcji, a planetarium
zostało przeniesione na teren Uniwersytetu.
Jest zatem synagoga, meczet, cerkiew... Czego nam jeszcze brakuje? Kościoła rzymskokatolickiego? Bez obaw, jak na wielokulturowe miasto przystało i katolicy mieli tu swoje miejsce religijnych spotkań. Pod koniec XIX wieku europejscy katolicy starali się o pozwolenie na budowę kościoła w Batumi. Ich prośby zostały wysłuchane w 1897 roku, wówczas to bracia Zubalashvili wybudowali Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Jego budynek powstał w stylu neogotyckim a fasadę ozdobiono gotyckimi ornamentami. Przy głównym wejściu znajdują się rzeźby św. Nino i św. Andrzeja. W latach rządów ZSRR budynek kościoła był wykorzystywany m.in. jako archiwum i laboratorium. Po upadku sowieckiego imperium kościół został przekazany gruzińskiemu kościołowi prawosławnemu. W 1989 roku Katedra została konsekrowana przez Katolikosa – Patriarchę całej Gruzji – Ilie II. a dziś jest jednym z głównych kościołów diecezji Batumi i Lazeti.
Jest zatem synagoga, meczet, cerkiew... Czego nam jeszcze brakuje? Kościoła rzymskokatolickiego? Bez obaw, jak na wielokulturowe miasto przystało i katolicy mieli tu swoje miejsce religijnych spotkań. Pod koniec XIX wieku europejscy katolicy starali się o pozwolenie na budowę kościoła w Batumi. Ich prośby zostały wysłuchane w 1897 roku, wówczas to bracia Zubalashvili wybudowali Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Jego budynek powstał w stylu neogotyckim a fasadę ozdobiono gotyckimi ornamentami. Przy głównym wejściu znajdują się rzeźby św. Nino i św. Andrzeja. W latach rządów ZSRR budynek kościoła był wykorzystywany m.in. jako archiwum i laboratorium. Po upadku sowieckiego imperium kościół został przekazany gruzińskiemu kościołowi prawosławnemu. W 1989 roku Katedra została konsekrowana przez Katolikosa – Patriarchę całej Gruzji – Ilie II. a dziś jest jednym z głównych kościołów diecezji Batumi i Lazeti.
fot. gruzja-podroze.pl |
A już za tydzień zapraszam was na foto-post pokazujący batumski misz-masz oraz Morze Czarne, które nawet wzburzone wyglądało niesamowicie przyciągająco!
Pięknie tam jest! I nie mogę się już doczekać zdjęć Morza Czarnego!
OdpowiedzUsuńmorze będzie raczej w wydaniu gniewnym i złym, ale mam nadzieję, że i tak Cię zainteresuje :)
UsuńCiekawe miasto :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe, bardzo niejednoznaczne i wbrew pozorom bardzo wciągające :)
UsuńBatumi kojarzy mi się zawsze z piosenką zespołu Filipinki ;) zastanawiałam się co może być ciekawego w tym mieście, ale aż się nie spodziewałam, że tam tyle atrakcji dla mnie...zoo, delfinarium i akwarium :D nie ukrywam, że ja też chciałabym zobaczyć delfiny na żywo. Szkoda, że Tobie się nie udało, ale przynajmniej masz motywację do ponownego przyjazdu do Batumi, czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńw poprzedniej części relacji wspominałam właśnie o Filipinkach i ich konotacjach z tym miastem właśnie :)
Usuńmnie delfiny na żywo udało się zobaczyć w Turcji, ale mimo to i tak chciałąbym zobaczyć te z Batumi i powyobrażać sobie, że jestem w niegdyś najlepszym takim miejscu w ZSRR. Tobie również tego mocno życzę! :)
Bardzo ciekawe miejsce! ^_^
OdpowiedzUsuńpotwierdzam :D
UsuńKrótko. Batumi jest cudowne !!!
OdpowiedzUsuńnie jestem do końca przekonana czy jest na pewno cudowne (o wiele bardziej podobało mi się Tbilisi), ale z pewnością jest bardzo ciekawym i intrygującym miejscem :)
UsuńBardzo klimatyczne miasto, ładne ujęcia ;) Aż chce się tam teraz być!
OdpowiedzUsuńoj tak, z chęcią bym tam teraz wróciła :)
UsuńGdyby nie palmy, to pomyślałbym, że to Londyn:) Niektóre budynki jakby żywcem przeniesione z deszczowej Anglii, szczególnie 5 ostatnich.
OdpowiedzUsuńWidzę, że często używasz rusycyzmu typu "sowiecki", a przecież w j. polskim istnieje słowo "radziecki". To taka drobna uwaga od filologa:)
skojarzenia z Londynem kompletnie nie rozumiem, mam wrażenie, że architektura jest tam jednak zupełnie inna. niemniej jednak to bardzo fajne spostrzeżenie :)
Usuńco do zwrotu "sowiecki" - dzięki za uwagę. pisząc posty na temat Gruzji często korzystałam z anglojęzycznych materiałów gdzie używali określenia "Soviet", stąd pewnie i u mnie automatycznie się ono przewijało. postaram się na przyszłość pilnować :)
Lubię takie wpisy, z których dowiaduję się wiele rzeczy o danym miejscu, o których nie miałam pojęcia. Najbardziej podobają mi się zdjęcia ulic i uliczek, niby takie zyczajne, a wiele można z nich wyczytać ;)
OdpowiedzUsuńja właśnie najbardziej lubię robić zdjęcia ulicom (i ludziom), bo chyba najwierniej oddają to jak w danym miejscu jest. albo wynika to z tego, że to takich zdjęć nie trzeba mieć szczególnego oka :D
UsuńStarówka podoba mi się najbardziej! Jeszcze takie klimatyczne zdjęcie z czarnym kotem :)
OdpowiedzUsuńBatumi, ech Batumi - czytając Twój wpis, ciągle sobie nuciłam tę piosenkę :p
Czekam, czekam na Morze Czarne! Morze, nawet wzburzone wygląda na pewno świetnie.
jadąc do Batumi i będąc tam też często nuciliśmy tę piosenkę. w trakcie pisania postów też zdarzało mi się jej słuchać, żeby wczuć się w klimat :D
UsuńCo za wspaniałe miejsce! Niezmiernie żałuję,że nie udało mi się tam zawitać. Z okolic byłem tylko w Baku.
OdpowiedzUsuńBatumi miasto przepiękne i jak czysto i ładnie zbudowane!
Mam ogromną nadzieję,że Adżarię w końcu odwiedzę :)
ja z kolei w Baku nie byłam, ale myślę, że też jest pięknym miejscem wartym odwiedzenia. a Batumi rzeczywiście w porównaniu z resztą kraju wydawało się wyjątkowo czyste, ale to w końcu flagowy produkt ;)
Usuńtrzymam kciuki, żeby Adżarię udało się odwiedzić... i niekoniecznie w ramach delegacji :D
Cześć :) Nie wiem czy w bloggerze zmienia się to automatycznie, ale chciałam tylko poinformować, że zmieniłam adres (i nie tylko) bloga na http://miivial.blogspot.com/ :) Dziś tylko wszystkich informuję, ale od jutra zacznę wszystko nadrabiać :) Trzymaj się ciepło! :)
OdpowiedzUsuńPS. Dziękuję ślicznie za kartkę ze Szwajcarii! :) <3
ufff, już bałam się, że i Ty i kartka zaginęłyście gdzieś :D
UsuńPark Przymorski - wystarczyło pierwsze słowo, a już mi się oczy zaświeciły. Przeczytałam tę część wpisu - zainteresowanie rośnie! Zobaczyłam zdjęcia i przepadłam.
OdpowiedzUsuńCo do delfinarium, to atrakcja idealna dla mnie :D. Gdybym była tam z Adamem, miałby przerąbane :D. Szkoda, że się nie udało, ale dobrze, że chociaż zaliczyliście akwarium.
Stare miasto mnie zachwyciło! No tak, najlepsze zostawiłaś na deser :D.