Właśnie zaczął się rok 2016, nowe możliwości, nowe plany, nowe marzenia i nowe nadzieje. Wszystko zarówno przed nim jak i przede mną samą. Postanowień noworocznych zwykle nie robię zbyt wielu i zwykle są bardzo ogólnikowe - tak też jest w tym roku. W głównej mierze dotyczą one przede wszystkim - oczywiście - książek i podróży. Dodatkowo w tym roku mam zamiar również schudnąć, do czego przygotowywałam się już przez ostatnie kilka tygodni ubiegłego roku oraz rozpocząć poszukiwania mieszkania, które razem z moim chłopakiem planujemy kupić. Ale o planach można by długo mówić, a zazwyczaj i tak życie je weryfikuje po swojemu.
Chciałabym natomiast podsumować rok 2015, bo wiadomo, że ten okres służy nie tylko planowaniu, ale również podsumowywaniu tego co właśnie minęło.
Co zatem wydarzyło się w 2015 roku o czym chciałabym pamiętać?
Przede wszystkim reaktywowałam bloga, który kurzył się od 2013 roku. I nie dość, że go reaktywowałam to również zaczęłam znów systematycznie go prowadzić (co przy moim charakterze nie jest takie proste). W tym roku mój blog obchodził również 5 urodziny co według wielu komentujących czyni go jednym z najstarszych blogów postcrossingowych, które istnieją. Czuję się przez to trochę dinozaurem, ale jednocześnie napawa mnie to niemałą dumą. Zakładając go na pewno nie przypuszczałam, że tyle lat później wciąż będzie istniał!
Wróciłam również po tej długiej przerwie do postcrossingu oraz zbierania kartek. Ile ich udało mi się wysłać czy otrzymać w ciągu tego roku nie mam jednak zielonego pojęcia, tutaj akurat statystyk praktycznie w ogóle nie prowadzę. Do tej pory nie udało mi się również policzyć ile właściwie mam kartek w swojej kolekcji i pewnie nigdy to nie nastąpi, bo liczba pudeł, w których znajdują się te kartki jest po prostu zatrważająca.
Przeprowadziłam się po raz piętnasty w ciągu 10 lat i wygląda na to, że obecne miejsce zamieszkania będzie miejscem, w którym będę mieszkać najdłużej od czasu pierwszej przeprowadzki. Jest to również miejsce, które z pełną świadomością mogę nazwać domem. Po raz pierwszy czuję się tutaj naprawdę jak u siebie i wiem, że sama ten dom współtworzę. I również właśnie dlatego wreszcie zdecydowałam się na adopcję kota, o którym marzyłam odkąd wyjeżdżając na studia zostawiłam moją kocicę w rodzinnym domu. Raissa jest już z nami pół roku i prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie już mieszkania bez niej i bez ciągłej (przegranej) walki o jej odchudzenie.
Przeczytałam 50 książek, co z jednej strony jest sukcesem zważywszy na mój permanentny brak czasu a z drugiej porażką, ponieważ nie udało mi się zrealizować celu jakim było przeczytanie 52 książek w roku. Tempo czytania mam dość szybkie, za to wybieram zawsze jakieś grube tomiszcza, których nie ma jak wsadzić do torebki i czytam je tylko w domu. W efekcie w miejscach, gdzie marnuję najwięcej czasu (kolejki, autobusy, podróże) często nie miałam niczego do czytania. Muszę chyba zacząć czytać cieńsze książki i zacząć preferować wydania kieszonkowe. Tematyka książek od lat nie odbiega od standardu - najwięcej jest kryminałów i książek literatury faktu, kilka lekkich "odmóżdżaczy", ich pełną listę możecie zobaczyć tutaj.
Byłam na koncertach 28 wykonawców, z czego większość odbyła się oczywiście w Trójmieście, ale jechałam również do Olsztyna, Poznania, Gniewu, Chodzieży czy Ostrowa Wielkopolskiego. Najczęściej byłam - klasycznie - na Pidżamie Porno oraz Luxtorpedzie (po 3 razy). Wynik zdecydowanie mało imponujący jak na mnie (rok temu było to 46 koncertów, by nie wspomnieć choćby o latach 2008-2009 kiedy liczba koncertów przekraczała grubo 100 rocznie i obejmowała całą Polskę), ale w tym roku postanowiłam jakoś sprawiedliwie poświęcić swój wolny czas i fundusze pomiędzy muzykę i podróże. W efekcie nie byłam na żadnym festiwalu, byłam za to na koncertach, które z całą pewnością mogę nazwać bardzo dobrymi i pieniądze wydane na bilety absolutnie nie zostały wyrzucone w błoto.
Obejrzałam 134 nowe filmy (tych oglądanych po raz kolejny nie liczyłam), z których niestety żaden nie powalił mnie na łopatki ani nie wbił się do głowy tak, że nie mogłam przestać o nim myśleć. Nie mogę jednak powiedzieć, że oglądałam same szmiry - większość filmów była po prostu dobra albo bardzo dobra, zabrakło jednak w tym roku filmu-olśnienia jak to było na przykład w ubiegłym roku i gruzińskimi "Mandarynkami". Z pewnością mało w tym roku obejrzałam kina czeskiego i bałkańskiego, mam nadzieję, że w przyszłym roku znajdę więcej czasu na nie. Dokładną listę filmów można podejrzeć tutaj.
Pozostając w temacie szeroko rozumianej kultury, byłam zaledwie raz w teatrze i to na samym początku roku. Na dodatek w związku z wylicytowaniem na ubiegłorocznej Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy biletów na jeden ze spektakli Teatru Wybrzeże. Mimo licznych planów i chęci więcej razy nie udało mi się niczego obejrzeć więc w przyszłym roku zdecydowanie muszę ten wynik powtórzyć. Teatr ma w sobie jakąś magię, której nie da się odtworzyć w kinie czy przed telewizorem, dlatego chciałabym częściej z tą magią obcować.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy odbyłam cztery podróże zagraniczne i odwiedziłam trzy nowe kraje. W kwietniu spędziłam tydzień w Gruzji, w maju po raz kolejny odwiedziłam Rumunię również na tydzień, w lipcu wyskoczyłam na jeden dzień do Norwegii a we wrześniu kolejny tydzień spędziłam w Turcji. Do skutku niestety nie doszły wyjazdy do Włoch (odwołanie lotów i przełożenie ich na totalnie niekorzystne terminy) oraz na Majorkę, z której w ostatniej chwili musiałam zrezygnować przez chorobę. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się nadrobić te niezrealizowane podróże. W obrębie Polski podróżowałam nieskończoną ilość razy, ale zdecydowanie przede wszystkim w okolicach Trójmiasta i Poznania. Do ciekawszych wyjazdów na pewno należy uznać Łódź oraz Tatry. W przyszłym roku chciałabym te wyprawy poszerzyć również o inne regiony.
Więcej grzechów nie pamiętam ;) A czy wy robicie swoje podsumowania? A może tylko postanowienia noworoczne? Jak wygląda bilans waszego 2015 roku? Jakie macie plany na ten rok?
Szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńnawzajem :)
UsuńWidzę, że mamy podobny tryb życia - nie wiem czy dobrze to określiłam. Też lubię koncerty, choć w ostatnich 2 latach było o wiele mniej, nie miałam siły nawet wyjść z domu. Ale kocham atmosferę koncertów. Tak samo kocham podróże (choć na razie te po Polsce, ale nie stać mnie było albo nie miałam z kim jeździć gdzieś dalej). Książki też lubię bardzo czytać i też wybieram te grubsze - w tym roku przekonałam się do kryminałów i chyba będzie to mój ulubiony gatunek książek.
OdpowiedzUsuńMoje podsumowanie napisałam na blogu i postanowienia również. Ja pisze co roku postanowienia tylko po to, bym mogła bardziej sie motywować do ich realizacji. Jestem z natury leniem :) Niestety, dlatego muszę stosować różne metody by pokonać go w sobie i zacząć żyć tak jak lubię - pełnią życia :)
również jestem z natury leniem i w moim przypadku automotywacja nie odnosi skutku. potrzebuję jakiegoś bata nad sobą, bo inaczej błyskawicznie odpuszczam. na szczęście jeśli chodzi o przyjemności i życie pełnią życia... oooo, z tym już oczywiście nie mam problemów i tak kombinuję, że zarówno podróże jak i koncerty jakoś się ziszczają :D
UsuńJejku, ile filmów! Zaskoczyłaś mnie nimi kompletnie :D Jeśli o ten dział życia to jestem w tyle i obawiam się, że nowych filmów, znaczy oglądanych po raz pierwszy, mogłabym mieć maksimum...10 :D w tym roku nawet z serialami było krucho i oglądałam w miarę regularnie aż dwa. W teatrze nie byłam w tym ubiegłym roku, w kinie hmm... chyba raz na nocy filmowej ooo! wtedy obejrzałam 3 nowe filmy xd
OdpowiedzUsuńMuzycznie hmm... chyba byłam w tym roku na koncercie grupy Lemon oraz na Braciach Figo Fagot :D
Podsumowania robię, nawet trzy i pierwsze powinno pojawić się już dziś :)
Ambitne masz plany na 2016 rok, bo to kupno mieszkania to jak zwykle mnie przeraża. Trzymam jednak kciuki, bo lubię odważne plany/cele :)
Kot jest uroczy! ♡ Uwielbiam kociaki! Super, że jest adoptowana! :)
kurczę, myślałam, że jeśli chodzi o filmy to pod tym względem nie będę się specjalnie wybijać a tu się okazuje, że jednak jestem w mniejszości i oglądam ich dużo w porównaniu z wami :D
Usuńplany, poza kupnem mieszkania, są wbrew pozorom przyziemne i mało ambitne. a kupno mieszkania jest kwestią tak przerażającą finansowo, czasowo i papierkowo, że wcale się nie zdziwię, że albo odłożymy to w czasie albo cała procedura się przedłuży. za trzymanie kciuków dziękuję, jak coś z tego wyjdzie będzie fajnie, jak nie to nic się nie stanie, bo lubię to miejsce, w którym mieszkam :)
Wspaniały rok za Tobą! Gratuluję świetnych podróży, ale też osiągnięcia czytelniczego. Prawie jedna książka tygodniowo - świetny wynik. Też dużo czytam, ale do 50 niestety nie udało mi się dobić :( Ale może warto potraktować to jako noworoczne wyzwanie?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
dziękuję za miłe słowa! też jestem zadowolona z tego roku, ale zgodnie z powiedzeniem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia to mam nadzieję, że 2016 będzie jeszcze lepszy!
Usuńa wyzwanie zawsze warto podjąć. jeśli się uda to będzie świetnie a jeśli nie to zawsze będziesz mieć satysfakcję z po prostu wielu przeczytanych książek :)
U mnie w tym roku bez podsumowań i bez postanowień, ponieważ ostatnio niewiele rzeczy z moich planów wychodzi, także w tym roku powiedziałam, że nic nie planuje. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńMasz przesłodkiego kociaka ^^. Życzę spełnienia planów i polecam się w razie odchudzania - w 1,5 roku zrzuciłam 20kg, bez katowania się, uszczrbku na zdrowiu i bez efektu jojo. Trochę to trwało, ale efekt został na dłużej niż w przypadku diet-cud ;)
Wow - gratuluję wyniku! :)
Usuńmam nadzieję, że mimo braku postanowień ten najbliższy rok będzie tak samo udany jak z postanowieniami :)
Usuńkot jest słodki i mało koci, ale to chyba taki jej urok :D
i wow, wynik niesamowity. ja to jak 10kg zrzucę to będę z siebie dumna! w wolnej chwili się pewnie odezwę do Ciebie, zawsze to warto się skonsultować z kimś kto ma za sobą podobną drogę, na którą teraz ja wkraczam :)
jestem pod wrażeniem Twojego podsumowania i zastanawiam się, czy Twoja doba ma więcej niż 24 godziny? bo tak mi się zdaje! :D przede wszystkim powala liczba filmów - wychodzi na to, że oglądałaś co najmniej 2 dziennie. :O tak lubisz kino? :)
OdpowiedzUsuńliczba książek też dla mnie jest spora, ja sama przeczytałam 44, za to moja przyjaciółka 110.
koncerty, wow :O lubię, chociaż rzadko bywam, no i jednak ograniczają mnie fundusze... :( ostatnio Luxtorpeda grała w Toruniu, ale w tym samym miejscu grał też Moove, i na nich chciałam iść, lecz bilety zostały wyprzedane.
kolejną liczbą, które mnie powaliła, jest liczba przeprowadzek. jak Ty to znosisz? chyba że lubisz się przeprowadzać, haha. skoro terasz chcesz znaleźć mieszkanie, to pewnie czeka Cię kolejna przeprowadzka... może już na stałe? :)
życzę Ci, Agato, aby ten rok był co najmniej tak samo intensywny jak miniony! i dużo, dużo zdrówka, bo ostatnio Ci go brakowało, a jak jest zdrowie, to już naprawdę dużo. :)
pff, nie dwa dziennie, tylko dwa tygodniowo, haha. #human
Usuńhihi, tak właśnie się zaczęłam zastanawiać czy przypadkiem nie wstawiłam przypadkowo dodatkowej cyferki, bo 2 filmów dziennie to niestety (albo stety) nie oglądałam :D ale filmy lubię i pewnie gdybym miała więcej czasu (lub mniej innych zainteresowań) to oglądałabym ich jeszcze więcej, bo jest sporo produkcji godnych uwagi.
Usuńco do koncertów to nie wyobrażam sobie miesiąca bez przynajmniej jednego koncertu, teraz jest ich znacznie mniej, ale wciąż ten jeden w miesiącu musi być. o Luxach w Toruniu nawet myślałam, ale chyba ostatecznie nie podpasował mi termin. o Moove z kolei nigdy nie słyszałam więc przy najbliższej okazji zapoznam się z nim/nią.
jeśli o przeprowadzki chodzi to był taki moment, że nie byłam w stanie usiedzieć dłużej niż pół roku w jednym miejscu. po 5 miesiącach zaczynało mnie nosić i czułam potrzebę zmiany otoczenia. jedynym stałym elementem w tym wszystkim, do momentu przeprowadzki do Katowic a potem Trójmiasta, była moja przyjaciółka i współlokatorka, z którą się przez ten czas zawsze przenosiłam. do tej pory najdłużej mieszkałam w jednym miejscu rok, ale teraz powoli czuję, że ten etap przeprowadzek mam za sobą i fajnie jest mieć takie stałe miejsce, do którego można wrócić. a jeśli faktycznie kupimy mieszkanie to już w ogóle będzie to miejsce, do którego będę wracać pewnie już zawsze :)
i dziękuję bardzo za życzenia, szczególnie te dotyczące zdrowia, bo do tej pory jeszcze kuruję skutki ostatniego choróbska! i Tobie również życzę wspaniałego roku, który będzie równie niezapomniany co poprzedni :*
2 filmy dziennie - to by było coś. w sumie jakby człowiek nie potrzebował snu, to myślę, że wystarczyłoby czasu na tyle filmów. :D
UsuńMoove to zespoł rock'n'rollowy, czterech chłopaków z kujawsko-pomorskiego (w tym mój kolega :D). ostatnio nagrali płytę https://moove.bandcamp.com/releases
a widzisz, ja przeprowadziłam się kilka lat temu do domku jednorodzinnego i zamierzam także na studiach tu zostać. jakoś nie czuję potrzeby zmiany miejsca zamieszkania. :)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. I oby spełniały się marzenia. I czasu na snucie nowych :).
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! o oczywiście nawzajem! :)
UsuńWidzę, że miałaś wspaniały rok. Życzę aby i ten należał do udanych, żeby spełniły się Twoje marzenia, no i aby skończyły się Twoje przeprowadzki :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo, szczególnie za ten koniec przeprowadzek, których już mi chyba na całe życie jednak wystarczy :)
UsuńA ja nie robię ani postanowień ani podsumowań (chociaż to drugie mogłoby się okazać bardzo ciekawe - muszę o tym pomyśleć). Po przeczytaniu tego podsumowania zastanawiałam się czy piszesz o jednym roku czy o 5 latach - bo tak dużo się działo ! :D Większość rzeczy, które opisałaś bardzo lubię, lecz zdecydowanie jest ich mniej w moim życiu niż Twoim (tylko kilka koncertów w ciągu roku, kilkanaście filmów czy książek - chociaż ostatnio czytam same po 800-100 stron :D). Tak czy inaczej jestem pod wrażeniem! :D
OdpowiedzUsuńbez przesady, ten rok w porównaniu z moimi poprzednimi jest naprawdę spokojny i mało się w nim działo :D
Usuńteż zazwyczaj sięgam głównie po takie grube tomiszcza i przez to znowu nie udało mi się dobić do 52 książek. aleeee może kiedyś się uda?
No, no, no, działo się u Ciebie! Jak dobrze, że ja nie muszę się póki co przeprowadzać, choć mamy to w planach, ale to już będzie nasza ostatnia przeprowadzka - tym razem do domu, bo to nasze marzenie. Gratuluję Ci tych blogowych, pocztówkowych, podróżniczych osiągnięć. A książkami się nie przejmuj, 2 mniej to jak nic przy takiej ilości!
OdpowiedzUsuńNastępna kociara, ech... :P
OdpowiedzUsuńNa temat przeczytanych książek się nie wypowiadam, uwielbiam czytać, ale jakoś nie mogłem znaleźc czasu, mogę czytać w autobusie, ale nie umiem, musze wiedzieć, co się dzieje w okół mnie. Ilość koncertów i tak imponująca! Ja byłem zaledwie na kilku, a biletowany był aż jeden. Za to w teatrze byłem o raz więcej od Ciebie :P
Bardzo ciekawie napisane. Liczę na więcej.
OdpowiedzUsuń