Bazylea funkcjonuje inaczej

20 kwi 2016

bazylea atrakcje

Bazylea to jedno z niedocenianych przez turystów miejsc w Szwajcarii. W porównaniu do Zurychu czy Genewy oraz alpejskich miast i miasteczek, odwiedzających jest tu znacznie mniej. A szkoda, bo miasto, którego motto brzmi Basel tickt anders (czyli tytułowe "Bazylea funkcjonuje inaczej") oferuje naprawdę wiele atrakcji. Położona na styku trzech państw, w niemieckojęzycznym regionie Szwajcarii i zamieszkana przez 220 narodowości sprawia, że jest miastem zarówno różnorodnym jak i interesującym. Wybierzecie się tam ze mną?


Początkowo w Szwajcarii mieliśmy być z okazji moich imienin, które miałam na początku lutego, ostatecznie - w wyniku zawirowań zawodowych - trzeba było przełożyć ten wyjazd na koniec lutego. Za bilety zapłaciliśmy po 148 złotych od osoby, nocleg z kolei znaleźliśmy na portalu airbnb, który wam gorąco polecam. Serwis pośredniczy w wynajmie całych mieszkań, pokoi lub miejsc w pokojach u prywatnych osób a ceny często są konkurencyjne w porównaniu do oferty hotelowej a nawet hostelowej. Transakcje są bezpieczne - serwis w momencie rezerwacji blokuje na naszej karcie kredytowej odpowiednie środki, które właścicielowi są przekazywane dopiero po naszym wyjeździe, a w przypadku niewywiązania się osoby wynajmującej ze zobowiązania istnieje prosta procedura reklamacji. Jeśli zarejestrujecie się przez ten link, wówczas dostaniecie "ode mnie" kupon w wysokości 31€ do wykorzystania na swoją pierwszą podróż. Sprawdzone osobiście - działa :)

W Bazylei - po całonocnej podróży z Trójmiasta do Warszawy - lądujemy rano. Port lotniczy EuroAirport Bazylea-Miluza-Fryburg, którego nazwa pochodzi od większych miejscowości każdego z państw otaczających lotnisko, znajduje się na terenie Francji, ale ze Szwajcarią połączony jest bezpośrednio dzięki drodze eksterytorialnej. Co ciekawe lotnisko podzielone jest na dwie części - francuską i szwajcarską, przez co z jednej do drugiej można przejść tylko w wyznaczonym miejscu w hali odlotów. Od strony szwajcarskiej do centrum Bazylei można dotrzeć autobusem linii 50 (bilet godzinny na dwie strefy 3,80CHF) lub po stronie francuskiej autobusem linii 11, który dowiezie nas do stacji kolejowej St. Louis.

Bazylea jest stosunkowo nieduża (to trzecie pod względem wielkości miasto w Szwajcarii zamieszkuje 190 tysięcy osób), dzięki czemu z łatwością można się po niej przemieszczać. System komunikacji jest bardzo sprawny i nawet my, mieszkając poza granicami Szwajcarii (ze względu na znaczne niższe ceny mieszkaliśmy w graniczącym ze Szwajcarią francuskim St. Louis-Bourgfelden), w ciągu 15 minut docieraliśmy do tamtejszej starówki. Wszystko dzięki tramwajowi, którego pętla znajduje się nieopodal dawnych zabudowań przejścia granicznego. Dziś o tym, że właśnie wkroczyliśmy do innego państwa świadczą tylko tablice informacyjne. Z kolei Stare Miasto jest wyłączone z ruchu i tylko tramwaje mogą przez nie przejeżdżać, co sprawia, że z łatwością można się tu poczuć jakby cofnęło się w czasie
bazylea atrakcje
bazylea atrakcje

Grossbasel (Wielka Bazylea) to najstarsza i według mnie najbardziej klimatyczna część miasta. Położona na wzgórzu i pełna wąskich, brukowanych i stromych uliczek sprawia, że można się w niej zagubić nawet na cały dzień. Najstarsze budynki pochodzą z XIII wieku, większość z XV wieku i nawet dzisiaj, oglądając zdjęcia, ciężko mi uwierzyć, że wciąż trzymają się tak dobrze. Każdy fragment wzgórza został tu doskonale wykorzystany, uliczki są wąskie a kamienice ściśle przylegają do siebie. Im szersza kamienica tym bogatsza rodzina ją zamieszkiwała, dlatego można tu znaleźć zarówno szerokie na kilka metrów budynki, jak i takie, które mają raptem nieco ponad metr. Schludne, eleganckie, szykowne... kwintesencja Bazylei.
bazylea atrakcje
bazylea atrakcje
bazylea atrakcje

Po trzęsieniu ziemi w 1356 roku Bazylęę otoczono murami miejskimi - po dziś dzień zachowały się trzy bramy wejściowe, z czego najbardziej znaną i imponującą jest Spalentor, będąca swoistym wejściem głównym do Starego Miasta. Podobno jest to również najpiękniejsza średniowieczna brama w całej Szwajcarii i jestem w stanie w to uwierzyć, bo na żywo wygląda naprawdę imponująco.
fot. omniplan.hu
fot. de.academic.ru
Sercem Grossbasel jest XV-wieczny rynek Marktplatz, na którym dominuje imponujących rozmiarów renesansowy, czerwony ratusz. Rathaus zbudowano w latach 1504-1514 na cześć przystąpienia Bazylei do Konfederacji Szwajcarskiej i chociaż dziś jest jednym z najcenniejszych zabytków, nadal pełni swoją rolę i jest siedzibą władz miejskich. Mało tego, można go nawet zwiedzać i zdecydowanie warto to zrobić, bo arkadowe sklepienia, bogate rzeźbienia i przepiękne malowidła po raz kolejny przeniosą was kilkaset lat wstecz. My akurat trafiliśmy tam w trakcie trwania jakiegoś referendum więc momentami trzeba się było wręcz przepychać. Jeśli natomiast ponad strawę duszy wolicie tę dla ciała to codziennie na placu przed ratuszem odbywa się targ, na którym można kupić świeże kwiaty, warzywa, owoce oraz lokalne przysmaki.

Drugim najważniejszym miejscem Bazylei jest Münsterberg, wzgórze klasztorne, na którym mieści się konsekrowana w 1019 roku katedra a dziś miejska świątynia protestancka. Basler Münster, zbudowana z czerwonego piaskowa, z dwiema zakończonymi ażurowo wieżami oraz pokrytym kolorowymi szkliwionymi dachówkami jest obecnie najbardziej charakterystycznym elementem panoramy Bazylei widzianej od strony Renu. Jednym z najważniejszych elementów katedry jest portal Gallusa -  powstały około 1180 roku jest najważniejszą rzeźbą romańską Szwajcarii i uchodzi za jedną z najstarszych rzeźb portalowych w rejonie niemieckojęzycznym. Świątynia jest otwarta dla zwiedzających, prócz przepięknego wnętrza oraz miejsca spoczynku wspomnianego już Erazma z Rotterdamu, warte odwiedzenia są również dziedzińce, na których można znaleźć liczne tablice upamiętniające zmarłych mieszkańców miasta, rzeźbę handlarki, a także Pfalz, taras widokowy, z którego rozciąga się przepiękny widok na Ren oraz prawobrzeżną część miasta, w tym Kleinbasel (Małą Bazyleę). Z tarasu można również dostrzec Messeturm Basel, liczącą 105 metrów wysokości wieżę targową, która jest najwyższym w Szwajcarii budynkiem posiadającym pomieszczenia mieszkalne.
fot. alterra.cc
fot. commons.wikimedia.com

Wielką Bazyleę z Małą łączy kilka mostów, z których na największą uwagę zasługuje Mittlere Brücke - najstarszy most miejski i umowna granica między górnym a dolnym Renem. Pierwszy most został zbudowany tutaj już w połowie XIII wieku, obecny łączy dwie części miasta od 1903 roku. Na środku mostu znajduje się kopia istniejącej na wcześniejszym moście kaplicy Käppelijoch, na broniącej jej kracie zakochani wieszają symbolizujące ich wieczną miłość kłódki. Co ciekawe, w zamierzchłych czasach most służył jako miejsce egzekucji - skazanych na śmierć ze związanymi nogami i rękami zrzucano do rzeki. Jeśli jednak jakimś cudem w obrębie dawnych granic miasta wyłowiono jeszcze żyjącego skazańca jego kara była zmieniana na wygnanie.

Na uwagę z pewnością zasługuje również kościół św. Elżbiety, którego 72-metrowa wieża góruje nad Theaterplatz. To pierwszy otwarty kościół w Szwajcarii, każdy może tutaj przyjść się pomodlić lub zorganizować mszę, niezależnie od wyznawanej religii. Raz do roku odbywa się tutaj nawet msza święta dla zwierząt domowych. A jakby tego było mało, część kościoła została przerobiona na kawiarnię z widokiem na...  szklane piramidy. Piramidy należą do teatru, którego garderoby znajdują się w podziemiach - dokładnie pod piramidami, dzięki którym wpada do nich naturalne światło. Na miejscu starego teatru, obecnym Placu Teatralnym, powstała natomiast wyjątkowa fontanna autorstwa Tinguely'ego, jednego z czołowych przedstawicieli sztuki kinetycznej. Fontannę zdobią ruchome instalacje przypominające tajemnicze machiny, które powstały z resztek rozbieranego teatru. Niby nic a można tam spędzić naprawdę sporo czasu podziwiając efekt fantazji artysty. Tym bardziej, że w otaczających ją krzaczkach mieszkają bardzo towarzyskie wróbelki, które karmiliśmy z ręki. W efekcie połowa naszych kanapek wylądowała w brzuchach wyjątkowo odważnych i momentami wręcz bezczelnych ptaków :)

 A jak już przy sztuce jesteśmy to z pewnością trzeba wspomnieć, że Bazylea to raj dla fanów muzeów. Na obszarze 40 kilometrów kwadratowych jest ich tutaj 40! Wśród nich takie perełki jak Kunstmuseum, najstarsze muzeum w Szwajcarii czy Hoosesaggmuseum, najmniejsze muzeum (być może nawet na całym świecie), które składa się z... jednego okna. Z pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie, bo ich przekrój jest ogromny - Muzeum Farmacji, Muzeum Żydowskie, Muzeum Zabawek, Muzeum Lalek, Muzeum wspominanego wcześniej Tinguely'ego, Muzeum Architektury, itd, itd. Jeśli nie chcecie zbankrutować wybierzcie się tutaj w pierwszą niedzielę miesiąca, wówczas większość z tych przybytków oferuje bezpłatne wejście.
fot. magellan-pr.com
fot. spielzeug-welten-museum-basel.ch
Tym co jednak najbardziej mnie zauroczyło w Bazylei był Ren, rzeka nierozerwalnie związana z Bazyleą. I chociaż to Dunaj jest ponoć modry, to określenie to zdecydowanie bardziej pasuje właśnie do tej jednej z najdłuższych w Europie rzek - chyba nigdzie indziej nie widziałam tak czystej i przejrzystej wody (chociaż zdjęcia zupełnie tego nie oddają). Ren jest nieodłącznym elementem miasta również dlatego, że mieści się tutaj jedyny rzeczny port towarowy łączący Szwajcarię z Morzem Północnym. Bulwary nad Renem są miejscem lubianym zarówno przez turystów, jak i mieszkańców, zwłaszcza, że to właśnie stąd roztacza się najpiękniejszy widok na Grossbasel oraz Basler Münster. A sam Ren, czysty i niezbyt szeroki, jest idealnym miejscem na kąpiel - w lecie znajduje się tu wyznaczone miejsce do pływania! Dodatkową atrakcję stanowią także Fähri, małe promy przymocowane do liny zawieszonej w poprzek rzeki (przejażdżka kosztuje zaledwie 1,60 CHF).

Jeśli nie kręciliśmy się uliczkami Starego Miasta to właśnie nad Renem spędzaliśmy najwięcej czasu - siedząc na brzegu rzeki, grzejąc się w słońcu i po prostu chłonąć ten spokój i atmosferę miasta. Taki też był cały ten wyjazd - spokojny, niespieszny, celebrujący małe chwile i pozwalający się po prostu nacieszyć tym mało znanym miejscem. Dlatego też jeśli kiedyś będziecie w okolicy Bazylei gorąco polecam wam odwiedziny tego miasta, bo choć nieduże i bez konkretnych punktów obowiązkowych z pewnością sprawi, że i wy zanurzycie się w jego niepowtarzalnej aurze. Bo nawet jeśli znacie Genewę, Lozannę czy Zurych to pamiętajcie, Bazylea funkcjonuje inaczej :)
Jeśli szukasz taniego noclegu w Bazylei polecam Airbnb. Zakładając konto poprzez kliknięcie w ten link otrzymasz 31€ zniżki na pierwszą rezerwację.
http://www.airbnb.pl/c/agatam9?s=8

29 komentarzy:

  1. Bardzo lubię z Tobą zwiedzać i czytać o ciekawostkach zwiedzanych akurat miejsc :) Bazylea wygląda na miłe i przyjemne miasto, ciekawe jak wygląda latem? Latem miasta wyglądają zawsze jeszcze lepiej. Lubię muzea, więc zapewne kilka z nich bym odwiedziła, skoro jest taki wielki wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że chociaż trochę udaje mi się Cię przenieść do Bazylei :) pogoda nie była najlepsza, ale i tak miasto wyglądało fantastycznie więc myślę, że w lecie byłoby jeszcze piękniejsze.
      a wybór muzeów jest naprawdę oszałamiający, mnie tak ciężko było się zdecydować, że finalnie nie wybrałam się nigdzie :D

      Usuń
  2. Bazylea, czyli kolejne miasto, które odwiedzić bym chciała. Jejku, nie wiem jak się z tym wszystkim wyrobię (podobnie jak z książkami, które chcę przeczytać) :D Bazylea wydaje mi się przede wszystkim ciekawie położonym miastem, ale nigdy nie wpadłabym na to, aby spać we Francji, aby zaoszczędzić! Znam airbnb, choć jeszcze z niego nie korzystałam, ale konto tam oczywiście mam i przeglądałam go wielokrotnie. Wszystko mi się w tym mieście podoba - i te kolorowe okiennice, i urocze budynki, i zdjęcia bram, i ta mnogość muzeów. Byłoby tam co robić. Ren - to chyba jedna z moich ulubionych rzek. Zawsze mam ciary jak ją widzę, jest imponująca. Ostatnio nawet widziałam ją rozlaną po polach i wow, wtedy to już w ogóle była szeroka i w ogóle :P Co prawda na wysokości Rees nie jest już zbyt czysta, ale i tak robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam to samo, mam tyle miejsc, książek, filmów, które chciałabym odwiedzić, przeczytać, zobaczyć, że życia mi nie starczy na to :D
      ja o Francji w pierwszej chwili też nie pomyślałam, ale po tym jak przeczesywałam wszystkie możliwe hotele, hostele czy nawet airbnb okazało się, że mnie najzwyczajniej w świecie nie stać na ten wyjazd :D a potem poczytałam, poczytałam i okazało się, że pętle tramwajowe są tuż przy granicach, po których drugiej stronie są już całkiem spore miasteczka. i tak wylądowałam we Francji co okazało się według mnie strzałem w dziesiątkę, francuskie jedzenie było nie tylko tańsze, ale i o wiele smaczniejsze (kocham ich bagietki i ciastka francuskie!) a poza tym fajnie tak w ciągu jednego wyjazdu zetknąć się z dwiema kulturami :)
      a z Renem spotkałam się po raz pierwszy, do tej pory najczęściej bywałam nad Dunajem. ale Ren wydaje się być bardzo piękną i majestatyczną rzeką, która z pewnością także w innych rejonach by mi się spodobała.

      Usuń
  3. Basel to miasto pelne atrakcji i najzwyczajniej w swiecie przepiekne :) Przy okazji nie wiem, czy zauwazylas, ale strasznie duzo tam Polakow :P Za kazdym razem, gdy tam bylam co krok slyszalam polski jezyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja nie spotkałam tam żadnego Polaka! żadnego! jedyną osobą mówiącą po polsku był mój chłopak :D poza tym wszyscy albo mówili po niemiecku albo po francusku, nawet angielskiego prawie w ogóle nie słyszałam!

      Usuń
  4. Wspaniałe zdjęcia i z pewnością niezapomniane przeżycia! :) Tak dużo na raz, łaaaał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, ten wyjazd wspominam znakomicie, tym bardziej, że w tym czasie udało nam się wyskoczyć również do Francji... ale o tym już w następnym poście :)

      Usuń
  5. Po zdjęciach widzę, że miasto naprawdę ciekawe i urokliwe, aż chcę się już teraz pakować i tam jechać aby zobaczyć na własne oczy. Kto wie, może któregoś dnia tak zrobię ;)
    Zdjęcie z wróbelkiem jest fantastyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warto, bo mimo, że zdecydowanie mniejsze od bardziej znanych miast Szwajcarii nadal oferuje całkiem sporo. a poza tym płynie tamtędy Ren co dla mnie jest dodatkowym atutem Bazylei :)

      i dziękuję! wróbelek miał cała sesję robioną, ale to jest zdecydowanie najlepsze z nich wszystkich :D

      Usuń
  6. Musze przyznać, że zachęciłaś mnie do odwiedzenia tego miasta. Będę musiała pokazać ten wpis Adamowi jak wróci z delegacji :D. Może i on poczuje chęć odwiedzenia Bazylei. Zdjęcia są wspaniałe. Zazdroszczę odpoczynku nad wodą! Taki spokojny wyjazd z takimi akcentami i mi by się przydał :). Podpinam się pod Rudą - wróbelek wymiata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gorąco polecam! namawiaj Adama, bo jestem przekonana, że spodobałoby się wam tam, zarówno ze względu na samo miasto, jak i na jego położenie - można przy okazji zwiedzić inne miasta w Szwajcarii, Francji albo w Niemczech.

      Usuń
  7. Szwajcaria to ogólnie przepiękny kraj, a Twoje zdjęcia są po prostu niesamowite!
    Wiele słyszałam o tym mieście od siostry, która właśnie "z okazji" lotniska bywa tam bardzo często, jednak jakoś nigdy nie szukałam więcej informacji.
    Te wąskie uliczki, kolorowe domy.. wow! Naprawdę piękne!
    A jeśli chodzi o czystość wody, to zapewne jest ona tak samo piękna jak w całym kraju. Ja wciąż tęsknię za tym kolorem, bo jeszcze nigdzie indziej, gdzie byłam nie odnalazłam chociażby podobnego.
    Świetna wyprawa. Mam nadzieję, że i mi uda się zobaczyć to miasto jeszcze w tym roku!
    Na pewno z tymi informacjami będzie prosciej ogarnąć zwiedzanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po Twoich zdjęciach widzę, że rzeczywiście w całym kraju woda ma tak cudowny kolor, którego faktycznie nigdzie indziej nie widziałam. najbliżej chyba mu do słoweńskiego Bledu, ale i tam to jednak nie to samo :)

      a Bazyleę polecam, bo to bardzo przyjemne miejsce. mam nadzieję, że podczas kolejnego pobytu uda Ci się ją odwiedzić :)

      Usuń
  8. W Bazylei na przestrzeni wieków mieszkało wiele znanych osób ze świata nauki i kultury. Między innymi Johannes Calvin, Jakob Bernoulli, Leonhard Euler, Fiedrich Nietzsche, Herman Hesse.
    Dla mnie Bazylea jest miastem targowym towarów luksusowych (zegarki, biżuteria, dzieła sztuki).
    Ciekaw jestem skąd zaczerpnęłaś informację że Bazylę zamieszkuje 220 narodowości. Jak na 180-tysięczne miasto to byłby europejski rekord „multi-kulti”, chyba że uwzględniając szwajcarską dokładność uwzględniono w tych wyliczeniach nawet pojedyńcze osoby danej narodowości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tym, że w Bazylei mieszkał Herman Hesse to przyznaję, nie wiedziałam. a co do zegarków i biżuterii to zgoda, dzieła sztuki zapewne też są tam "chodliwym" towarem, zważywszy na targi sztuki.
      nie mogę nigdzie teraz znaleźć strony, z której korzystałam pisząc o 220 narodowościach, ale znalazłam z kolei tutaj http://www.bs.ch/en/Portrait/cosmopolitan-basel/international-basel/people-from-160-nations.html informację o 160 narodowościach więc wygląda na to, że faktycznie liczą skrupulatnie każdą osobę :)

      Usuń
    2. Dzięki za wyjaśnienia :-))

      Usuń
  9. Co za urokliwe miasto! :) Przepiękne uliczki, budynki :)

    + gratulacje dla fotografa za zdjęcie z ptaszkiem - cudo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na żywo to wszystko jest jeszcze piękniejsze, niestety aparat zbuntował się w czasie kiedy chciałam robić im zdjęcia :)

      a jako fotograf wróbelka - dziękuję :)

      Usuń
  10. Piękne miasteczko! Oglądając Twoje zdjęcia stwierdzam, że wszystko mi się tam podoba. Chciałabym je zobaczyć na żywo.
    (echh...chyba życia by mi zabrakło, gdybym miała zobaczyć wszystkie miejsca z mojej listy...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. głowa do góry, mnie również nie starczy życia na zobaczenie choćby i połowy tego co chciałabym zobaczyć... o funduszach nie wspominając :D

      Usuń
  11. Ach, kolejne miejsce, które chciałabym zobaczyć...

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz racje to miasto jest zupełnie inne, byłam w Zurichu i tam bardziej pachniało już wielkim światem ale i pośpiechem , wielkimi pieniędzmi a tu widzę nawet mieliście spokój od turystów. Fajna relacja, wróbelki prawdziwe szelmy ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozważaliśmy wyprawę albo do Genewy albo do Bazylei właśnie i na podstawie (dość skromnych zresztą) relacji zdecydowałam się jednak na Bazyleę właśnie ze względu na to, że jest tu spokojniej, nie ma tu głównych siedzib najważniejszych instytucji i jest bardziej kameralnie. uważam, że to był strzał w dziesiątkę, chociaż nie ukrywam, że i Genewę czy Zurych też kiedyś chciałabym zobaczyć.

      a wróbelki były zdecydowanie bohaterami tego wyjazdu :D

      Usuń
  13. Naprawdę klimatyczne miasto! I jakie tanie bilety udało wam się znaleźć :) Super :) Ja dostałam od Ciebie moją pięrwszą kartkę z Bazylei, za którą ponownie bardzo dziękuję. Myśłę że Muzeum Zabawek to byłoby coś dla mnie, uwielbiam takie muzea :) A z airbnb sami zawsze korzystamy bo jest o wiele taniej niż w hostelach, szczególnie kiedy mówimy o Europie Zachodniej :)
    PS. A u nas nowy adres bloga, przenieśliśmy się w końcu na: polegytravels.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojojoj, będę musiała się do Ciebie w takim razie odezwać jak wygląda sprawa z przenoszeniem się na taką domenę, bo sama o tym myślałam, ale to już dla mnie bardziej zaawansowane sprawy :D
      za kartkę nie dziękuj, mnie do dnia dzisiejszego jest wstyd za to, że dostałaś kartkę, na którą się umówiłyśmy z niemal półrocznym opóźnieniem! :/

      a sama Bazylea jest niesamowita. zupełnie inna od wszystkich miejsc, które do tej pory odwiedziłam. i gorąco ją polecam wszystkim :)

      Usuń
  14. o mamo. jaki czad :) dorzucam do listy europejskich miejsc do odwiedzenia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach... Bazylea dodana do listy na trasie po Szwajcarii. Definitywnie :)))

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się post, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad - napisz komentarz, daj lajka pod postem na FB lub polub mój profil na FB: Pasażerka palcem po mapie





SZABLON BY: PANNA VEJJS.