Europejskie Centrum Solidarności

28 paź 2015

W związku z pogarszającą się coraz bardziej pogodą oraz w ramach lepszego poznania Trójmiasta i jego atrakcji, od jakiegoś czasu razem z Szymonem staramy się w wolnych chwilach zwiedzać trójmiejskie muzea. W ubiegłym tygodniu nasz wybór padł na Europejskie Centrum Solidarności, które jest jednym z najmłodszych tego typu miejsc w okolicy - zostało otwarte 31 sierpnia 2014 roku. Najważniejszym celem ECS jest upowszechnianie dziedzictwa „Solidarności”, historii jej powstania, rewolucji, którą wywołała i wpływu jaki miała na obalenie komunizmu. To także obraz ruchów opozycyjnych, które doprowadziły do przemian demokratycznych w całej Europie Środkowo-Wschodniej.


Budynek mieści się w centrum Gdańska, tuż obok słynnej bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej oraz przy placu, na którym stoi Pomnik Poległych Stoczniowców. I to właśnie jego wygląd, który pierwszy rzuca się w oczy, tak bardzo zniechęcał mnie do wcześniejszej wizyty w tym miejscu. Potoczna nazwa ECS, "Rdzewiak", jest według mnie bardzo trafna, ponieważ bryła budynku została pokryta wielkimi płytami przypominającymi zardzewiałą blachę. Według projektu kształt Centrum ma kojarzyć się z kadłubem statku, czyli w oczywisty sposób nawiązywać do historii miejsca i stoczniowych tradycji, ja jednak tego w ogóle nie widzę. Dla mnie jest to nieudany pomysł, który kiepsko wpisał się w otaczający krajobraz i pasuje tam jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Może gdyby jego bryła nie była tak przytłaczająca i dominująca nie miałabym aż tak negatywnych odczuć.
fot. racibo.pl
O ile z zewnątrz muzeum jest mało zachęcające, o tyle wnętrze nadrabia te niedociągnięcia. ECS to nie tylko wystawa o "Solidarności", ale także ośrodek edukacyjny (również dla najmłodszych w postaci "Wydziału Gier i Zabaw"), centrum badawczo-naukowe, siedziba organizacji pozarządowych, archiwum, biblioteka i mediateka. To także przestrzeń publiczna, gdzie obywatele mogą się zwyczajnie spotkać - jest taras widokowy, całoroczny ogród, sala, w której odbywają się np. koncerty, sklep z pamiątkami, kawiarnia, restauracja, każdy znajdzie tu coś dla siebie.

fot. trojmiasto.pl
fot. trojmiasto.pl
fot. trojmiasto.pl
fot. trojmiasto.pl
Sercem Europejskiego Centrum Solidarności jest jednak wystawa stała, która była celem naszej wycieczki. Zajmuje dwa piętra i obejmuje niemal 3000 metrów kwadratowych powierzchni. Wraz z biletem (ulgowy 13 złotych, normalny 17 złotych) otrzymujemy słuchawki z audioprzewodnikiem, który opowiada nam o co ciekawszych miejscach wystawy. Dla mnie to duży plus - nie lubię tradycyjnych spacerów za przewodnikiem, którego czasem prawie w ogóle nie słychać wśród szmerów i rozmów innych turystów, z drugiej strony miejsca gdzie jedyne informacje to te lapidarne na tabliczkach przy kolejnych eksponatach również mnie nie satysfakcjonują. Audioprzewodnik pozwala natomiast na zwiedzanie w swoim tempie, zatrzymywanie się tam gdzie się chce i pogłębianie swojej wiedzy o te informacje, które chcemy pogłębić. To nie jedyny aspekt, który przypadł mi do gustu. Drugim, chyba wręcz ważniejszym, jest fakt, iż wystawa wykorzystuje przeróżne nowoczesne środki do przybliżenia nam historii "Solidarności" i innych ruchów opozycyjnych w Europie. Jestem skłonna powiedzieć, że byłam wręcz bombardowana różnorakimi wrażeniami - zewsząd otaczają nad ekrany, na których wyświetlane są filmy, obok eksponatów znajdują się małe monitory ze słuchawkami, na których możemy dowiedzieć się kolejnych rzeczy, można usiąść w pokoju przesłuchań lub przy okrągłym stole, w salach gra odpowiednia muzyka. A prócz tego około dwóch tysięcy archiwaliów, takich jak fotografie, czasopisma, archiwalne filmy i dokumenty, mapy, wycinki prasowe, biogramy, kalendaria... Jest co oglądać!
Moim ulubionym eksponatem została zdecydowanie książka skarg i zażaleń z PRLowskiego sklepu. Poplamiona, zalana, naddarta, wypełniona licznymi skargami i odpowiedziami na nie. Biały ser kładzie się na wagę, trzymając w dwóch palcach, którymi to palcami liczone są potem pieniądze. Proszę to zmienić. Odpowiedź kierownika sklepu: Osobiście uważam, że nie ma innej możliwości jak podanie sera palcem. Takich perełek było tam o wiele więcej!

Wystawa składa się z sześciu sal, oznaczonych kolejnymi literami alfabetu. Sala A "Narodziny Solidarności" poświęcona jest pierwszym strajkom w 1980 roku. Znajduje się tutaj m.in. suwnica, w której pracowała Anna Walentynowicz, stół barowy, na którym można przejrzeć interaktywnie archiwalne materiały oraz kaski stoczniowców na suficie, które nadają sali naprawdę niepowtarzalny wygląd.
fot. racibo.pl
fot. racibo.pl
Sala B "Siła bezsilnych" skupia się na propagandzie komunistycznej oraz realiach życia w tamtym okresie, którego najlepszym przykładem jest pusta lada sklepowa ze sklepu "Społem". Tu znajduje się również wspominana przeze mnie książka skarg i zażaleń.
Sala C "Solidarność i nadzieja" przedstawia krótki okres, w którym Solidarność działała legalnie. Drogę w tym miejscu wyznacza biało-czerwony szlak, który w tafli sufitu odbija się w kształcie logo związku. W tej części najbardziej spodobał mi się krótki film o festiwalu w Jarocinie, ponieważ punk to mój ulubiony rodzaj muzyki.
fot.bryla.pl
Sala D "Wojna ze społeczeństwem" prowadzi prosto do milicyjnej suki, w której można obejrzeć - momentami drastyczny - film z okresu stanu wojennego. Koksowniki, tarcze ZOMOwców, między którymi trzeba się przeciskać, cela więzienna ze spacerniakiem próbują oddać grozę tamtego czasu. Znajdują się tam również eksponaty związane z działalnością opozycyjną, w tym nielegalny warsztat drukarski.
Sala E "Droga do demokracji" to przede wszystkim wspomnienia z pielgrzymek Jana Pawła II podsycającego nadzieję na odzyskanie wolności, liczne plakaty i hasła ruchów młodzieżowych oraz sala z okrągłym stołem, przy której można obejrzeć relacje z tamtejszych obrad.
fot. trojmiasto.pl
Sala F "Triumf wolności" skupia się na wydarzeniach w całym bloku wschodnim, których rezultatem był - pokazany na ogromnej interaktywnej mapie - rozpad Związku Radzieckiego. Najważniejszym punktem tej sali jest jednak ściana z biało-czerwonym napisem "Solidarność" zbudowanym z maleńkich bilecików, na których każdy może napisać coś od siebie. Czytanie tych wszystkich wiadomości, które zostawili inni, nie tylko Polacy, robi spore wrażenie! Oczywiście ja również skreśliłam kilka słów i zostawiłam na ścianie.
Sala G otrzymała imię Jana Pawła II i - z oknami wychodzącymi na Pomnik Poległych Stoczniowców - ma stanowić miejsce wyciszenia i zadumy kończące całą wystawę. Znajduje się na pierwszym piętrze tak jak pierwsze sale więc można uznać to też za symboliczną pętlę naszej historii.
Nam zwiedzanie zajęło trzy godziny, ale można tam spędzić tak naprawdę cały dzień, ponieważ nie zatrzymywaliśmy się przy każdym ekranie i monitorze, niektóre miejsca traktowaliśmy nieco pobieżnie. Na koniec wybraliśmy się jeszcze na taras widokowy, który niestety mnie rozczarował, ponieważ jego zabudowa uniemożliwia zobaczenie pełnej panoramy stoczni i jej okolic, a która jest naprawdę interesująca i - co ważne - bardzo dla Gdańska charakterystyczna. Niemniej jednak i tak gorąco polecam wizytę w tym miejscu, ponieważ w sposób ciekawy i oryginalny przedstawia historię, na którą zwykle brakuje już czasu na lekcjach historii.

PS. Tak, wiem, że zdjęcia wyglądają jak robione kalkulatorem :)


8 komentarzy:

  1. Tam nas jeszcze nie było. Ale może się kiedyś uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem przekonana, że Rick miałby tam piękną sesję :)

      Usuń
  2. O tym muzeum słyszałam, ale nie spodziewałam się, że jest ono tak ekscytujące. Przeważnie jak jestem w okolicach Trójmiasta, to staram się Gdańsk omijać (czytaj nie zatrzymywać się tam), ale następnym razem specjalnie tam pojadę i mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, oj, ktoś tu nie lubi Gdańska :D wbrew pozorom są tu fajne miejsca, które warto odwiedzić. ale z tego typu muzeów w Gdyni też jest fajne - Muzeum Emigracji, które też polecam :)

      Usuń
  3. Słyszałam o tym miejscu, ale nie miałam okazji jeszcze go odwiedzić. Ta ściana z bilecikami - wow! To ona zrobiła na mnie największe wrażenie i mogłabym tam pojechać tylko po to, aby zobaczyć właśnie ją! :) Po prostu przyćmiła pozostałe części i sale :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na żywo pozostałe sale też wyglądają naprawdę ciekawie, tylko te moje zdjęcia komórką nie oddają całego uroku, ale przyznaję - ściana robi ogromne wrażenie. ten kto to wymyślił miał niesamowity pomysł :)

      Usuń
  4. Zeszłego roku odwiedziliśmy to miejsce w ramach bezpłatnego wejścia w październiku. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie! Oczywiście jeśli chodzi o wnętrze, bo z zewnątrz tak jak piszesz, ECS jest mało zachęcające. Żałuję tylko bardzo, że nie mieliśmy wtedy ze sobą aparatu, a jedynie telefony, które wiadomo, tak świetnie nie oddadzą uroku na zdjęciach jak aparat. Pamiętam tę salę F, my także zostawiliśmy tam swoją karteczkę :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja właśnie też nie wzięłam aparatu czego bardzo żałuję.
      i wreszcie ktoś kto mnie rozumie i podziela mój pogląd, że bryła ECSu jest po prostu brzydka. do tej pory wszyscy się tym zachwycali i zaczęłam naprawdę zastanawiać się co ze mną jest nie tak :D

      Usuń

Jeśli spodobał Ci się post, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad - napisz komentarz, daj lajka pod postem na FB lub polub mój profil na FB: Pasażerka palcem po mapie





SZABLON BY: PANNA VEJJS.